Dziękujemy!
Pielgrzymka dobiegła końca. Wszyscy rozjechaliśmy się do domów, wracamy do codziennego życia. Jednak to co przeżyliśmy pozostanie na długo w naszej pamięci. To wszystko nie było by możliwe bez pomocy życzliwych ludzi.
Pielgrzymka dobiegła końca. Wszyscy rozjechaliśmy się do domów, wracamy do codziennego życia. Jednak to co przeżyliśmy pozostanie na długo w naszej pamięci. To wszystko nie było by możliwe bez pomocy życzliwych ludzi.
Nasza służba podczas 37 Pieszej Pielgrzymki Diecezji Płockiej na Jasną Górę dobiega końca.
Nie byłaby możliwa bez pomocy dobrych i życzliwycvh ludzi, którzy otworzyli przed nami swoje domy i serca: ks. Ryszard Kruszewski, ks. Andrzej Rutkowski, ks. Wiesław Szymański, Księża Salezianie z Woźniakowa, p. Kukułka, Joanna i Bogdan Deka, ks. Marek Dzięgielewski SDB, Jolanta i Andrzej Łyszczarkowie, Grzegorz Szewczyk, Ewa Bagińska, ks. Jan Cholewa, Maria i Adam Krupscy, ks. Piotr Bednarz, Magdalena i Tomasz Koperscy, Anna i Michał Gallina.
Dziękujemy wam za wszystko i pamiętamy o was w naszych modlitwach. Bóg zapłać.
Joanna Bugaj
Eliza Ciemnicka
Katarzyna Dolecka-Żbikowska
Marta Sikora
ks. Jacek Wichorowski
Mała podczęstochowska wioska Wierzchowisko. W promieniach sierpniowego słońca strudzeni pielgrzymi rozchodzą się wzdłuż ul.Długiej. Szukają jedzenia, ciepłej wody, żelazka, suszarki...
Podczas pielgrzymki pątnicy mogli podjąć się trzech pięknych dzieł...
Nie każdy wie, ale w pielgrzymce pomaga aż 10 służb. Są to grupy podążające za pielgrzymką i pojawiające się z postoju na postuj. Ich praca, to mniejsze lub większe, ale zawsze bezinteresowne poświęcenie dla wędrujących pątników. Z pewnością gdyby nie ich pomoc pielgrzymka nie mogła być się odbyć. Nie zawsze ich widać, ale na pewno można dostrzec ich pracę.
W Głogowcu od lat jest tradycja zawierania sakramentu małżeństwa przez pielgrzymów. W tym roku niestety, żadna para nie miała tego w planach. Spotkaliśmy jednak na trasie małżeństwo z czwórką dzieci, które dwadzieścia jeden lat temu przyrzekało sobie tutaj miłość. Nie łatwo było z nimi porozmawiać, ponieważ nieustannie ktoś podchodził i pytał czy idą dalej. Widać było, że zarażają swoją otwartością i radością. Ale wróćmy do początku.
Ktoś patrzący z boku na pielgrzymkę, pewnie nie raz pomyśli "jak im się tak chce?". Jest ponad 30 stopni ciepła, asfalt paruje a nogi zaczynają boleć po pierwszych przebytych kilometrach. Zastanawiające jest, że pątnicy idą tak wytrwale i krzyczą radośnie hasło "do Częstochowy!", choć przed nimi jeszcze ponad 200 km w najróżniejszych warunkach.