Nie jesteśmy sami w naszej wierze. Nie jesteśmy sami w naszej modlitwie. To nie jest tak, że gdy się modlę, to to jest tylko między mną a Bogiem i już, i na tym koniec. Nasza modlitwa ma realny wpływ na rzeczywistość, która nas otacza. Wpływ nie tylko na nasze życie.

Od momentu chrztu jesteśmy włączeni do wspólnoty Kościoła Katolickiego. W pewien sposób czyni nas to odpowiedzialnymi za tę wspólnotę, dlatego też nie możemy pozwolić sobie na traktowanie naszej wiary, naszej relacji z Panem Bogiem jako rzeczy indywidualnej, zarezerwowanej tylko dla nas. To nie jest tak, że jeśli ja oddalę się od Boga, to nie będzie to miała wpływu na nikogo innego, tylko na mnie. Podobnie w drugą stronę – to nie jest tak, że moja modlitwa, może pomóc tylko mnie. Jak mówił ksiądz Wojciech Nikodymczuk „jesteśmy systemem naczyń połączonych, nasze życie duchowe i nie tylko ma wpływ na innych ludzi”.

Wiele razy słyszymy o tym, jak modlitwa członka rodziny, znajomego, a nawet obcej osoby zadziałała niemal z uzdrawiającą mocą, była bodźcem do wyjścia z nałogu, do pojednania z Bogiem. Ale nasz związek z pozostałymi braćmi w wierze to nie tylko związek modlitewny – ogromne znaczenie ma świadectwo życia. Jak wygląda nasze życie na co dzień – nasza modlitwa, nasz stosunek do bliźnich, nasze podejście do obowiązków. Jak mówił Paweł VI „Potrzeba świadków, nie nauczycieli”. Każdy z nas jest powołany do świadectwa jako część systemu naczyń połączonych, jako ktoś, kto ma wpływ na życie i zbawienie innych.

Wpis inspirowany konferencją ks. Wojciecha Nikodymczuka

Bryan